Kajkosz ma sobie więcej z czarownicy niż z damy, a już najwięcej to ze złośliwej wiedźmy;) Rękodzieło mnie fascynuje i czepiam się niemal wszystkiego. A to, czego się czepię, zostanie uwiecznionej tutaj, bo... bo tak! :)
Kajkosz - yep, that's me - is more a witch than a lady, and the mostly is an ironic hag;) Handicraft is what fascinates me, I catch almost everything. And what i catch has to be showed here, because... because! ;)

A jeśli któryś z wytworów Kajkosza Cię oczarował i chcesz go mieć - napisz!
And if one of Kajkosz's works charms you and you want to have it - write to me!
>>>kajamakuch@gazeta.pl<<<

niedziela, 27 lutego 2011

Późną nocą / Late at night

Zawsze, kiedy mam dużo do przemyślenia, uciekam w robótki. W ostatnim tygodniu było wiele spraw, więc powstało kilka par kolczyków:

Every time, when I have a lot to consider, I fall back on crochet. This week there was a lot of things, so I made few pair of earrings: 

  


Mam jeszcze zakładkę i mini-serwetki, ale muszę je jeszcze wykrochmalić, więc pokażę następnym razem.

 I've got also a bookmark and mini-napkins, but I have to starch them, so I'll show them next time.

Zrobiłam coś głupiego. Świadomie. Nie wiem już dlaczego i po co.
A teraz powinnam być w łóżku, a nie siedzieć przy komputerze.

I did sth stupid. Advisely. Right now, I don't know why and what for.
And now I should be in my bed, not sit ahead the monitor.

Na dobranoc pochwalę się jeszcze słoiczkami, jeden zrobiony dawno temu, drugi - zielony, w ferie, na warsztatach decoupage'u w bibliotece.

For 'goodbye'  I'm going to boast of  jars, one of them was made long time ago, second - green one, during the holidays, at decoupage workshops in libraty:)


Jak zwykle coś poszło nie tak i obrazek jest, jaki jest.
As always sth went wrong and the photo is what it is.

sobota, 19 lutego 2011

Nie-wyznań ciąg dalszy

Jako że ja stworzyłam drobiazg dla Domi-chan, ona stworzyła pewne cudo dla mnie:


 
Całość zapakowana w woreczek udłubany na drutach (a mnie druty fascynują, pewnie dlatego, że nie umiem nic poza prawymi oczkami) 


Do tego słodkości - czekoladka musi być, w końcu nasi bohaterowie ukochani są z anime; i jeszcze zdjęcia 'portfelówki' schowane  w karteczkach - przypominajkach. Całość zakończona, mimo wszystko, wyznaniem, po japońsku oczywiście.
 
Ilość zdjęć i bylejakość tekstu wynika z moich usilnych prób zapanowania nad komputerem i całą resztą 'inwentarza'. 
I ja nadal nie uznaję walentynek.
Dobranoc! 

wtorek, 15 lutego 2011

Wyznania nie-miłosne

Walentynek już od dawna nie obchodzę, ale są takie sytuacje, kiedy trzeba zrezygnować z przyzwyczajeń.
W ramach miłości do anime i animowych bohaterów Domi-chan dostała ode mnie (a właściwie to od Naru, bo to on jest główną postacią, moimi rękoma zrobiony) drobny prezent:


Ze scrapowaniem mam bardzo niewiele wspólnego ;)  na dodatek zdałam sobie sprawę, że po ostatniej akcji mam same resztki papierów, gadżetów, a nawet kleju.
Ale się starałam! A tym, co ja dostałam od Domi-chan, pochwalę się, jak już będę miała aparat (tu zdjęcia robione przez samą adresatkę prezentu)
Pozdrawiam ciepło!

sobota, 12 lutego 2011

Przyszedł czas

i na mnie - blog założony. Myśl o tym nawiedzała mnie już od dawna, od jakiegoś czasu zawzięcie przeglądam inne blogi robótkowo - dłubankowe, więc pragnienie urosło jeszcze bardziej. Jedynym problemem jest brak osobistego aparatu, co dręczy mnie i męczy.
Dlaczego Nie-dama Trefl? Bo damą na pewno nie jestem;) W karty też nie umiem grać, ale lubię kary wydawane przez Fabrykę Słów, wśród nich najbardziej ulubiłam damę trefl:  



Nie-dama chronicznie cierpi na potrzebę dłubania - biżuteria, szydełko, wszystko, co w ręce wpadnie. Ah, słodkie cierpienie!
Cierpi też na potrzebę uczenia się nowych rzeczy (dajcie mi filc!), brak materiałów i brak pieniędzy. Czemu one tak szybko znikają? ;)
To ja sobie pójdę podłubać...