Święta, święta, a ciąża spożywcza trwa w najlepsze i nie znika.
*Cóż, Nurrgula podpowiada, że to nie opale, a opality. Nie zamierzam się kłócić z jej wiedzą, bo jest setki razy większa niż moja, powiem tylko, że pamięć moja twierdzi, że kupiłam te koraliki pod nazwą 'opal'. Całego postu nie będę zmieniać, ciekawostki zostaną :)
Dzięki, kochana, za wyprowadzenie z błędu! :)
Co powiecie na opale (lub nie-opale) w towarzystwie sznureczków? Do tego jeszcze szklane kryształki i kilka Toho w bliżej nieokreślonym kolorze (podejrzewałabym hematyt, ale głowy nie dam).
Co do głowy, opal podobno wyrównuje działanie półkul mózgowych, a nawet poprawia stan włosów i paznokci. Wierzyć czy nie, wyglądają ślicznie i strasznie je polubiłam.
Jak wasze plany sylwestrowo-noworoczne? Mi się chyba szykuje wieczór z herbatą, książkami i kołdrą.
A tymczasem wracam do notatek (wiecie, jak przerażająco nudne są kwestie odpowiedzialności prawnej biura podróży? bleee)