Właściwie to miałam nie robić żadnego podsumowania roku, nie lubię ich prawie tak samo, jak noworocznych postanowień. Ale po przeczytaniu kilku takich na Waszych blogach pomyślałam, że nie warto zapominać wszystkiego.
Trzynasty zdecydowanie upłynął pod znakiem nauki nierozerwalnie zerwanej z walką z lenistwem (och, jak często przegraną! ;) ), walk z PKP, pierwszych razów i powolnego posuwania się do przodu.
Styczeń to miesiąc wyjazdu do Finlandii, cudownej, pięknej Finlandii.
A w takim będę kiedyś mieszkać, ha! tylko niekoniecznie będzie żółty.
Pierwszy raz zrobiłam udaną chustę na drutach, a nawet dwie, pierwszy haft sutaszowy, próby z haftem krzyżykowym, Tusal u Cyberjulki zakończony tragiczną, przedwczesną śmiercią słoika, drobne eksperymenty z biżuterią różnych rodzajów. Bardziej lub mniej udane próby doszktałcania. Pyrkon 2013, niesamowity! I PDFy, i masę, masę innych 'eventów'. Cudowne koncerty, często Finów (Tanssiokesteri we wrześniu w Krakowie do tej pory nie daje o sobie zapomnieć). Wygłupy i narzekanie. Drobne zmiany. A! No i jak mogłabym zapomnieć o mieszkaniu na Wildzie, w którym dwa razy wybuchł zawór pod zlewem a ogrzewanie podłączyli w lutym.
Do tego dwa fanpejdże na FB: blogowy, nowy i dziwny pejdż naszego studenckiego mieszkania.
Nie udało mi się zdobyć sławy ani bogactwa. Od biedy mogę zrezygnować ze sławy, ale bogactwo musi być! :D