Jako że ja stworzyłam drobiazg dla Domi-chan, ona stworzyła pewne cudo dla mnie:
Całość zapakowana w woreczek udłubany na drutach (a mnie druty fascynują, pewnie dlatego, że nie umiem nic poza prawymi oczkami)
Ilość zdjęć i bylejakość tekstu wynika z moich usilnych prób zapanowania nad komputerem i całą resztą 'inwentarza'.
I ja nadal nie uznaję walentynek.
Dobranoc!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz