Więc dziś przedstawiam Wam (zbiorczo, wszystko na raz, bo nie wiadomo, kiedy znów zbiorę się do pisania):
Szydełkową skarpetkę na telefon. W rzeczywistości ma mniej jaskrawy kolor. No i oczywiście już urwałam jeden sznureczek:)
Kubraczek na kubek, zrobiony jeszcze w ferie, ale jakoś nie doczekał się pokazania. Ten z kolei robiony na drutach, z kolorowej włóczki, dla której nie mogę znaleźć zastosowania, bo niby jest jej sporo, ale na jakiś konkretny projekt - za mało.
A tu niewyraźne zdjęcie filcorków. Dziubałam, dziubałam, pokłułam palce, ale są. Cieszą oczy, mają być naszyjnikiem, ale na razie chyba musza dojrzeć. Albo ja muszę dojrzeć do nich, bo żadna forma która przychodzi mi do głowy jakoś mi się nie podoba. Poleżą, poczekają, może nabiorą smaku:)
Jak widać nie wysiedzę za długo w jednej technice, motam się od jednej do drugiej i do setnej. Ale lubię różnorodność. Na pokazanie nadal czeka chusta (pożyczyłam i czekam na jej powrót!), szydełkowa serweta i laurka dla mamy:) )
Cóż ta matura robi z ludzi... W ramach tzw. "odmóżdżania" zaczęłam oglądać seriale inne niż azjatyckie. To jest "Klan" i "Glee". I z tego drugiego piosenka, bo dziś pół dnia nuciłam refren. Ale obiecuję, po 21 maja, poprawę. I wtedy będę już całkowicie i zupełnie czarna, metalowa i pogańsko-folkowa. Amen! :D
Patrząc na ten żółty beret nabieram ochoty na jakiś dla siebie. Szydełkowy, mocno ażurowy i może... zielony? Turkusowy? Morskoniebieski? Coś w ten deseń, chyba będę musiała poszukać jakiegoś schematu:)
Pozdrawiam wiosennie! (Z alergenami i katarem po pas^^)
1 komentarz:
heh, skąd ja to znam...też nie wysiedzę długo w jednej technice :) no, może w hafcie :)
fajne dziełka, szczególnie skarpetka na telefon ^^
Prześlij komentarz