Dziś pokażę wam serwetę, która w planach miała być serwetką "tak na dwa wieczory". Wyszło, jak zwykle, czyli inaczej - okazała się sporo większa niż myślałam, a robiłam ją tydzień. Powędrowała do cioci, jako prezent imieninowy.
Skończyłam ją rano w dniu imienin, więc suszyła się na dworze, na fotelu - stąd nierówności (nie było wystarczająco dużej przestrzeni żeby rozpiąć ją idealnie). W sumie to na zdjęciach bardziej się to rzuca w oczy niż na żywo.
Serwecisko ma prawie 60cm średnicy i pokazało mi, że kiedyś zechcę zrobić coś jeszcze większego. Duuużo większego! :D
Northern Kings- Kiss from a rose bo to świetni panowie są! :)
Zostałam silnie zmotywowana do nauki (jakieś 7 miesięcy za późno, ale zawsze to coś), więc znikam. W przerwach znowu nowa technika, niedługo zdjęcia!
Dziękuję wszystkim, którzy jeszcze tu zaglądają:)
4 komentarze:
Piękny prezent:)
Co to za nowa technika?
Uwielbiam różne techniki.
Pozdrawiam Lacrima
Śliczna!
piękna serweta :)
Nawet nie wiecie, czym są dla mnie wasze komplementy! Rosnę, rosnę:)
@Lacrima - nieprecyzyjnie się wyraziłam, technika jest nienowa i bardzo już popularna w blogosferze, ale nowa dla mnie;)
Prześlij komentarz